"Zrobiłem wszystko, aby do tego nie doszło"


ŚLEDZTWO "SUPERWIZJERA" TVN




Dziennikarze "Superwizjera" TVN dotarli do Pawła Plusnina, jednego z najważniejszych świadków katastrofy pod Smoleńskiem - kontrolera lotów, który 10 kwietnia komunikował się z załogą Tu-154M. Jak udało się ustalić, Plusnin, wbrew doniesieniom mediów, nie powiedział, że polscy piloci słabo władali językiem rosyjskim. Kamera "Superwizjera" dotarła też do autora słynnego już filmu z miejsca katastrofy i jednej z osób pojawiających się na nim.

Paweł Plusnin, o którym słuch zaginął kilka miesięcy temu, zdaniem wielu ukrywał się. Dziennikarze "Superwizjera" odnaleźli jego mieszkanie na jednym ze smoleńskich osiedli. Sam Plusnin nie chce rozmawiać do zakończenia śledztwa. - Zrobiłem wszystko, żeby do tego nie doszło - rzucił do kamery.

Obawy

W dniu katastrofy rosyjski kontroler lotów udzielił jedynego wywiadu rosyjskiemu portalowi internetowemu Life News. Powiedział wówczas m.in., że proponował załodze prezydenckiego Tu-154 lądowanie na zapasowym lotnisku, ale załoga miała odmówić. Powiedział również, że wśród załogi wprawdzie były osoby znające język rosyjski, ale generalnie znajomość ta była słaba, trudność sprawiało załodze podawanie liczb w języku rosyjskim.

Jak udało się ustalić dziennikarzom "Superwizjera", w zeznaniach złożonych przed rosyjskimi śledczymi, przy udziale Wojskowego Prokuratora Wojskowego płk. Ireneusza Szeląga, dwa dni po katastrofie, Plusnin tłumaczył, że jedynie przypuszczał, że załoga polskiego Tu-154 mogła słabo znać język rosyjski. Przypuszczenie to miało się zrodzić na skutek tego, że 7 kwietnia 2010, w dniu kiedy do Smoleńska przyleciała delegacja premiera Tuska, "niektóre załogi polskich samolotów słabo znały język rosyjski".

Plusnin opowiadał śledczym, że gdy zobaczył, iż warunki na lotnisku Siewiernyj pogarszają się, zwrócił się do operacyjnego dyżurnego "Logiki", czyli sztabu kierującego lotnictwem wojskowo-transportowym Sił Powietrznych Federacji Rosyjskiej w Moskwie, aby rozważono możliwość skierowania polskiego samolotu na inne lotnisko. Nie chciał, by TU-154 wszedł w strefę obsługiwaną przez smoleńskie lotnisko, gdyż obawiał się ewentualnych problemów związanych z barierą językową. Gdy jednak doszło do kontaktu z załogą TU-154, Plusnin uznał, że włada ona wystarczająco językiem rosyjskim, by zrozumieć komendy wydawane przez dyspozytora lotów.

"To nie ja"

Dziennikarze dotarli też do Wiktora Ryżenki - wojskowego, który też był w wieży kontroli lotów. Ten przez telefon stwierdził jednak, że... to nie on i odmówił rozmowy.

To byli wojskowi

Relacja autora filmu (Superwizjer)"Superwizjer" dotarł też do świadków katastrofy. Jeden z nich to 27-letni Władimir Safonienko, lakiernik z pobliskiego warsztatu samochodowego. - Zapach paliwa był porażający. Wydawało się, że zaraz wszystko wybuchnie - relacjonował. To on jest autorem słynnego już filmu z miejsca katastrofy, wokół którego w internecie narosło wiele teorii spiskowych.
Rosyjscy śledczy nie wiedzieli o filmie (nagranie z końca czerwca 2010)

- To byli wojskowi, którzy przeszli od strony lotniska - mówił o grupie osób, które widać przez moment filmu. Na nagraniu słychać też kilka pojedynczych wystrzałów. - Usłyszałem jakby trzy, cztery klaśnięcia. Coś jak wybuchające petardy - relacjonował 74-letni Aleksiej Kaczałow, mężczyzna widoczny na filmie "na pierwszym planie". - Żadnych ludzi tam nie widziałem. Jak milicja kazała odejść, to odszedłem - dodał.

Nie wiedzą

Rosjanie jak się okazało, nie mają pojęcia o rzeczywistym autorze filmu. Do dzisiaj nie ustalili nawet jego tożsamości. Drugi film został nakręcony również przez pracownika warsztatu samochodowego, Igora Fomina. - Wyszliśmy z kolegą zapalić papierosa. Nagle usłyszeliśmy dźwięk, taki dziwny. I stąd go zobaczyłem. Tam zahaczył skrzydłem o drzewo i zaraz potem nastąpiło uderzenie i dym - mówi świadek katastrofy. Zaznaczył, że żadnego "dobijania" na miejscu nie było.

W katastrofie rządowego samolotu Tu-154 M 10 kwietnia pod Smoleńskiem zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński z małżonką.


kcz/mtom
tvn24.pl, 07-09-2010.



0 komentarz(y):