DLACZEGO FUNKCJONARIUSZY BOR NIE BYŁO NA SMOLEŃSKIM LOTNISKU W MOMENCIE KATASTROFY ?
PREMIER ZAPOWIADA WYJAŚIENIE
Premier Tusk reaguje w sprawie oficerów BOR, których 10/04 nie było w lotnisku. Zapowiada „wyjaśnienie sprzeczności”. Zapytany o sprawę w Brukseli, premier odpowiedział :
„Nie rozmawiałem z generałem Janickim na ten temat, ale będzie okazja. Wrócę do kraju, więc na pewno poproszę o wyjaśnienie jeśli chodzi o sprzeczności. Bo funkcjonariusze publiczni - czy to jest szef BOR-u czy funkcjonariusze - muszą mieć w sprawach, które ich dotyczą, mniej więcej podobne informacje i podobny pogląd. W tej sprawie chciałbym, żeby mi wyjaśnił, na czym polega kontrowersja. Natomiast samo śledztwo prowadzi prokuratura i komisja. Ja dla dobra sprawy nie powinienem się w to angażować.”
Wczoraj "Wiadomości" TVP 1 ujawniły zaskakujące zeznania oficerów BOR. Wynika z nich, że funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu nie było na smoleńskim lotnisku w momencie katastrofy. Nie było ich też trzy dni wcześniej, gdy lądował samolot z premierem Donaldem Tuskiem i połową rządu.
"Federalna Służba Ochrony nie wyraziła zgody na obecność funkcjonariuszy BOR na terenie lotniska wojskowego w Smoleńsku. Dlatego też zaplanowano działania zabezpieczające ze strony BOR jedynie w odniesieniu do miejsc pobytu osób ochranianych poza lotniskiem" - mówił prokuratorom jeden z funkcjonariuszy.
Oznacza to, że rekonesans “standardową przed przylotem najwyższych władz procedurę zabezpieczającą“ BOR-owcy przeprowadzili na cmentarzu w Katyniu, na drogach dojazdowych, w smoleńskim hotelu i w filharmonii, w której prezydent miał spotkać się z Polonią. Na lotnisko nie zostali wpuszczeni. W momencie katastrofy wszyscy byli na terenie katyńskiego Memoriału.
W kwietniu szef BOR gen. Marian Janicki przekonywał w audycji Moniki Olejnik w Radiu Zet, że na prezydenta czekało dwóch jego ludzi. W tym samym wywiadzie podważał to jednak, opowiadając, do kogo dzwonił, gdy dowiedział się o katastrofie :
"Zadzwoniłem do Jarosława Florczaka, który z ramienia kierownictwa nadzorował prace ochrony osobistej. Telefon milczał. Następnie wykonałem telefon do Pawła Janeczka, który dowodził ochroną osobistą w tym dniu, telefon milczał. Następnie zadzwoniłem do oficera, który był w grupie rekonesansowej na zabezpieczeniu tej delegacji w Katyniu, który poinformował mnie, że tak, tak są w okolicy lotniska i mają informacje, zapytałem go tylko tyle: „masz natychmiast ustalić, kto przeżył, ile osób przeżyło, co się stało. No i tak się sprawy potoczyły, także parę minut po 9. wiedziałem."
Pół godziny po katastrofie. Mniej więcej w tym momencie BOR-owcy z Katynia dojechali na smoleńskie lotnisko. Oni też nie mieli wiedzy, co dokładnie się stało. "Wiadomości" podają kolejne fragmenty zeznań oficera BOR, któremu dziennikarka w Katyniu powiedziała, że coś stało się z rządowym Tupolewem :
"Podszedłem do pana ministra Jacka Sasina z Kancelarii Prezydenta, który potwierdził, że też taką informację otrzymał (...) Skontaktowałem się z oficerem operacyjnym BOR, który nie miał żadnej wiedzy na temat lotu samolotu z Prezydentem na pokładzie. Wiedział jedynie, o której godzinie samolot wystartował. Po kilku minutach spotkaliśmy się wszyscy przy samochodzie i z eskortą rosyjskiej milicji (...) udaliśmy się na lotnisko. Na lotnisku obecni byli funkcjonariusze FSO. (...) Na płycie lotniska spędziliśmy około kilku minut, podeszła do mnie pani konsul, powiedziała, że Rosjanie nic nie mówią, ale podsłuchała jakąś rozmowę i z niej wynika, że szykują się na ciała."
Biuro Ochrony Rządu milczy zasłaniając się trwającym śledztwem prokuratorskim. Ale generał Marian Janicki powinien się wytłumaczyć. Albo jego podwładny skłamał w zeznaniach, albo sam szef BOR mijał się z prawdą w rozmowie z Moniką Olejnik.
Mas
wpolityce.pl, 15-09-2010.
Zobacz także :
■ Czas na pierwszą posmoleńską dymisję. Prokuratura potwierdza : szef BOR nie mówił prawdy. BOR-u nie było na lotnisku !
■ Na lotnisku w Smoleńsku nie było BOR-u !
■ Szef BOR skłamał w sprawie Smoleńska ?
0 komentarz(y):
Prześlij komentarz