ODGŁOSY EWENTUALNIE PRZYPOMINAJĄCE WYSTRZAŁ
http://wiadomosci.onet.pl/2161569,11,nie_mozna_podac_godziny_rozbicia_sie_prezydenckiego_samolotu
,item.html
link już nie działa
Zobacz podobne artykuły :
■ Godzina katastrofy Tu-154 wciąż badana
■ Prokuratorzy nie wykluczają żadnej hipotezy ws. katastrofy
W komunikacie podano, że do prokuratury wpłynęła już opinia biura badań kryminalistycznych ABW filmu z miejsca katastrofy, opublikowanego w Internecie.
"W trakcie badań nie znaleziono dowodów na dokonywanie ingerencji w ciągłość zapisu, stwierdzono jednak fakt modyfikacji formatu nagrania i powtórny zapis do pliku" - poinformowano. Zdaniem biegłych nie można wykluczyć, że zapisy "były wielokrotnie poddawane kompresji, co mogłoby spowodować zatarcie nawet bardzo widocznych śladów ingerencji w ich ciągłość". "Odnośnie ewentualnych odgłosów wystrzałów, biegli stwierdzili, że z uwagi na występowanie silnych zakłóceń, w tym pochodzących prawdopodobnie od podmuchów powietrza, małym stosunkiem sygnału do szumu, podejrzeniem modyfikacji formatu nagrania, nie była możliwa jakakolwiek pomiarowa analiza odgłosów przypominających wystrzał. Kwestia ta będzie przedmiotem dalszych czynności procesowych" - podaje komunikat.
- Jak rozumiem, do firmy Google Inc., właściciela YouTube, nikt się z żadnymi pytaniami technicznymi nie zwracał.
- Ani do firmy Adobe, właściciela patentu na format Flash, na który YouTube przekręca wszystkie wrzuty we wszystkich możliwych formatach video.
- Do tej pierwszej – z zapytaniem, czy aby Google Inc. nie archiwizuje gdzieś wszystkich wrzutów YouTube w oryginalnym formacie. Słyszalem gdzieś, że archiwizuje, ze względów prawnych oraz 'disaster recovery' ale co ja tam wiem.
- Do tej drugiej – z zapytaniem, czy inżynierowie firmy podjęliby się może dekompresji pliku YouTube poddanego patentowej kompresji Flash, aby spróbować odtworzyć oryginalny format pliku sfilmowanego telefonem komórkowym, oraz odtworzyć dane Exif z oryginalnego headera pliku.
Należy rownież domniemać, że nikt nie spytał i nie spyta, co superkomputery NSA, w końcu agencji rządowej naszego sojusznika, mogłyby ewentualnie znaleźć w tym nagraniu, analizując je bit po bicie.
No bo i po co.
Przecież wiemy co najmniej od 1940 roku, że organa państwa rosyjskiego to ludzie honoru, więc nie ma takiej potrzeby.
27-04-2010.
Źródło
0 komentarz(y):
Prześlij komentarz