Kontrolerzy lotu nie znali angielskiego


KONTROLERZY LOTU NIE ZNALI ANGIELSKIEGO



Ruchem lotniczym 10. kwietnia zawiadywali tylko wojskowi, a lot prezydenta był lotem cywilnym - miał zeznać kontroler ruchu ze Smoleńska Paweł Plusnin

Do zeznań Pawła Plusnina dotarli reporterzy TVN 24. Zapis tego, co Plusnin powiedział śledczym, nie był do tej pory znany.

Tuż po katastrofie śledczy przesłuchali także przełożonego Pawła Plusnina, pułkownika Anatolija Murawiowa. Zeznał on m.in., że na lotnisku to kierownik lotu wydaje zgodę na lądowanie (to zasada, która obowiązuje na rosyjskich lotniskach wojskowych), w wieży kontrolnej pracowali tylko wojskowi, a kontroler nie znał języka angielskiego, który obowiązuje w lotnictwie cywilnym.

"Na lotnisku Siewiernyj w Smoleńsku bezpośrednie kierownictwo nad lotami sprawuje kierownik lotów. W dniu 10 kwietnia 2010 r. lotami kierował podpułkownik Plusnin (...) Zezwolenie załodze samolotu na lądowanie wydaje bezpośrednio kierownik lotów, przy czym, obowiązkowym warunkiem wydania zezwolenia na lądowanie jest wizualny kontakt z samolotem, to znaczy, kierownik lotów musi wizualnie obserwować samolot (...)" - zeznał Murawiow. To wskazuje na to, że na lotnisku obowiązywały procedury wojskowe.

- To ma niezwykle istotne znaczenie dla biegu polskiego śledztwa. Mimo że Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie dysponuje pewnymi dowodami w tym zakresie, to są one niewystarczające do jednoznacznego określenia statusu lotniska Siewiernyj, jak też wynikających z tego konsekwencji - powiedział TVN 24 pułkownik Zbigniew Rzepa z Naczelnej Prokuratury Wojskowej.

Z informacji przekazanych przez rozmówców TVN24 wynika, że zastosowanie procedur cywilnych powoduje, że odpowiedzialność za decyzję o lądowaniu 10 kwietnia w fatalnych warunkach spada tylko na polską załogę, która zeszła znacznie niżej, niż pozwalały warunki i dopuszczało minimum dla lotniska.

Polscy śledczy jednak się nie poddają się i chcą zbadać inne okoliczności : wyposażenie i stan techniczny urządzeń na lotnisku.


Paweł Plusnin zeznawał także o tym, jak wyglądała rozmowa z pilotami. „Po otrzymaniu z pokładu odpowiedzi o tym, że wysokość 1500 metrów została osiągnięta, wydałem komendę - zająć 500 metrów według ciśnienia lotniska. Następnie zapytałem go : "Czy lądowałeś już na wojskowym lotnisku" ? On odpowiedział "Oczywiście". Powiedziałem jemu, że ustawione są dzienne reflektory, to znaczy - na spotkanie kursu startowego. Następnie pokład powiadomił mnie o zajęciu wysokości 500 metrów. Powiedziałem, że trzeba koniecznie kontrolować wysokość” - powiedział Plusnin. W stenogramach z czarnej skrzynki jednak brakuje tego ostatniego zdania.


KKA, TVN 24
fakt.pl, 24.09.2010.



0 komentarz(y):