"Komorowski nie złożył przysięgi zgodnej z Konstytucją"
Bronisław Komorowski nie złożył przysięgi zgodnej z Konstytucją - lecz merytorycznie – inną. Podtrzymuję swoje słowa, że większość ministrów spraw zagranicznych była zarejestrowana jako współpracownicy SB. Wiem, ze Prezydent dąży do odbudowy WSI. Błędy w Raporcie czy w Aneksie, to są literówki albo błędnie użyte przecinki. Mój zespół będzie chciał się spotkać z premierem Tuskiem, ministrami : Arabskim, Klichem, Sikorskim, Millerem i wieloma urzędnikami niższego szczebla, którzy realizowali ich polecenia. Jedynie „Nasz Dziennik”, „Radio Maryja”, „Telewizja Trwam” i „Gazeta Polska” próbują dochodzić prawdy. Mam nadzieję, że będę członkiem PiS, mówi Antoni Macierewicz, poseł PiS.
Jacek Nizinkiewicz : Panie Pośle, czuł się Pan dumny, gdy Pański dawny kolega Bronisław Komorowski został Prezydentem RP ? Mimo dzisiejszych różnic politycznych między Panami, Komorowski to Pański dawny kolega z opozycji, dla którego był Pan guru chociażby w czasach harcerstwa.
Antoni Macierewicz : Rzeczywiście stykałem się z Panem Komorowskim jeszcze w latach 60., ale nie czuję się odpowiedzialny za to, co Pan Komorowski robi w polityce polskiej obecnie, a zwłaszcza od czasu, gdy związał się z ludźmi z WSI. Nie rozumiem jego wyborów, motywów działania, nie poznaję go.
- Znana jest historia z początku lat 70. o tym jak to w rocznicę protestów na Wybrzeżu młody Bronisław Komorowski pierwszy raz został aresztowany razem z grupą harcerzy, którzy zorganizowali konspiracyjne spotkanie. Kiedy jeden ze starszych harcerzy - Antoni Macierewicz - został wypuszczony, obdzwaniał rodziców zatrzymanych chłopaków. Od ojca Komorowskiego usłyszał Pan wtedy podobno : – „Aresztowali Bronka ? Świetnie. Nareszcie coś zaczynacie robić.”
- Wielokrotnie czytałem tę historię relacjonowaną przez samego Pana Komorowskiego, czy inne osoby blisko z nim związane i muszę powiedzieć, że taki fakt nie miał miejsca. Rzeczywiście, dzwoniłem wówczas do rodziców harcerzy zatrzymanych przez SB podczas spotkania Gromady w rocznicę Grudnia 1970 r. ale przytaczana rozmowa z Ojcem Pana Komorowskiego nie miała miejsca. Miła, wymyślona anegdota i zapewniam – wymyślona nie przeze mnie.
- Naprawdę nie czuł się Pan choćby minimalnie zadowolony, tak po ludzku i trochę przez sentyment, gdy Pański były kolega, który wywodzi się z tego samego pnia opozycyjnego co Pan, został Prezydentem RP ?
- Nie uważam, żebyśmy wywodzili się z tego samego pnia opozycyjnego. Wartość zaangażowania Pana Komorowskiego ujawniła się wtedy, kiedy deklaracje z czasów opozycji można było już realizować; to nasza działalność państwowa i polityczna po 1989 roku jest rzeczywistą weryfikacją uczciwości i szczerości deklaracji wcześniejszych. Ludzie, którzy związali się z Panem Jaruzelskim, czy z Panem Kiszczakiem, czy służbami bezpieczeństwa wyrastającymi jeszcze z okresu PRL-owskiego i wspomagali ich zakorzenienie w rzeczywistości po roku 1989, w moim przekonaniu nie mogą powoływać się na tradycje opozycyjności, bo ich obecne działanie sfalsyfikowało szczerość tamtejszych działań.
- Pamiętamy, że Bronisław Komorowski był bardzo zaangażowanym opozycjonistą, twardo walczącym z komuną i był nawet przeciwnikiem obrad Okrągłego Stołu.
- Pan to pamięta ? To są właśnie takie mity, z którymi mamy wielokrotnie do czynienia. Nie pamiętam, żeby Pan Komorowski był przeciwnikiem Okrągłego Stołu.
- Ale znana jest opozycyjna karta obecnego Prezydenta RP i negatywne stanowisko odnośnie okrągłostołowych rozmów ówczesnej opozycji z władzami.
- Być może, nie chcę negować jego dzisiejszych deklaracji.
- To w takim razie jak Pan - jeden ze współzałożycieli KOR-u - wspomina działalność opozycyjną Bronisława Komorowskiego ?
-Do tworzenia Komitetu Obrony Robotników przyznaje się wielu ludzi, których nie widziałem latem i jesienią 1976 r. Akcje pomocy prześladowanym robotnikom organizowaliśmy razem z moimi przyjaciółmi z 1. Warszawskiej Drużyny Harcerzy” Czarna Jedynka” im. Romualda Traugutta. Gdy po dwóch miesiącach naszej działalności zaczęły się aresztowania wśród osób pomagających represjonowanym robotnikom i likwidacja siatki organizacyjnej zdecydowaliśmy o założeniu jawnej struktury ochronnej. Tak powstał KOR, którego deklarację ideową, strukturę, nazwę wymyśliliśmy wraz z Piotrem Naimskim, Wojciechem Onyszkiewiczem i Janem Olszewskim. Organizowałem grupy młodzieży obserwujące procesy radomskie. W jednym z takich wyjazdów na proces miał wziąć udział także Bronisław Komorowski, ale ostatecznie z jakiegoś powodu do Radomia wówczas nie pojechał. Pamiętam, że w podziemnym wydawnictwie wraz z kolegami drukował esej Jerzego Łojka „Orientacja rosyjska w polskiej myśli niepodległościowej”. Późniejsze działania Komorowskiego pokazały wartość ówczesnego zaangażowania. W 1990 r. był już związany z oficerami b. Głównego Zarządu Politycznego LWP i wiele zrobił dla wsparcia budowy WSI, w najgorszym ich kształcie. Mało kto zdaje sobie sprawę z faktu, że to właśnie Komorowski nadzorował już w początku lat 90. służby wojskowe, także kontrwywiad. Komorowski po konsultacji z Siwickim, najbliższym współpracownikiem Jaruzelskiego mianował szefem kontrwywiadu Lucjana Jaworskiego, jednego z najbardziej bezwzględnych oficerów WSW zwalczających opozycję niepodległościową. Jaworski zasłużył się zniszczeniem wielu podziemnych struktur a kilku moich przyjaciół „zawdzięcza” mu pobyt w więzieniu. Pod rządami Komorowskiego Jaworski kierował akcją rozpracowania partii niepodległościowych, środowiska Olszewskiego, Kaczyńskiego, Parysa i mojego. Dotyczy to także operacji „Szpak” wymierzonej bezpośrednio przeciw Radosławowi Sikorskiemu i jego żonie. Antyniepodległościowy dorobek Komorowskiego z tego okresu jest spory, choć mało znany.
- Jaka będzie według Pana prezydentura Bronisława Komorowskiego ?
- Zawsze trzeba mieć nadzieję ale początek nie był zachęcający. Myślę o symbolicznym znaczeniu decyzji o usunięciu krzyża upamiętniającego ofiary tragedii smoleńskiej…
- Bronisław Komorowski nie chciał usunięcia krzyża, ale jego przeniesienia. W wywiadzie dla Gazety Wyborczej powiedział o krzyżu przed Pałacem Prezydenckim : „Pałac jest sanktuarium państwa. Krzyż upamiętniający ofiary tragedii smoleńskiej postawiono w nastroju żałoby, lecz żałoba minęła i trzeba te sprawy porządkować. We współdziałaniu z władzami kościelnymi zostanie przeniesiony w inne, bardziej odpowiednie miejsce.”
- ...ofiary tragedii smoleńskiej a wśród nich Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. I jednocześnie wystawienie pomnika najeźdźcom bolszewickim pod Ossowem na miejscu uświęconym krwią Polaków broniących Warszawy i całej Europy przed najazdem bolszewickim. Ta symbolika i to zestawienie gestów rozpoczynających prezydenturę Bronisława Komorowskiego są znamienne i niepokojące.
- Czy Pan był na zaprzysiężeniu Prezydenta Komorowskiego w Sejmie ?
- Nie.
- Dlaczego ?
- Miałem bardzo ważne zajęcia i spotkania w związku z pracami zespołu smoleńskiego, których nie chciałem przekładać. Niestety, z przykrością muszę powiedzieć, że w Sejmie poza członkami Zespołu, któremu przewodniczę nikt nie jest zainteresowany wyjaśnieniem i badaniem tej tragedii, więc tym bardziej chcemy realizować wszystkie zaplanowane wcześniej działania.
- Czy zaprzysiężenie Bronisława Komorowskiego było dla Pan świętem demokracji ?
- Zaprzysiężenie urzędnika, nawet najważniejszego, nie jest świętem demokracji. Nazwać tak można akt wyborczy - o ile obywatele rzeczywiście w nim uczestniczą. Przez udział w wyborach pokazują na ile wierzą w skuteczność struktur demokratycznych. Wtedy jest święto, albo klęska demokracji. Fakt zaprzysiężenia nie ma w Polce wielkiego znaczenia. Są takie państwa, które ten akt traktują bardzo poważnie, bo jest to akt stanowiący, a nie obrzędowy. Na przykład - prezydent USA musiał powtórzyć przysięgę, bo - nie naruszając zresztą w niczym treści – zmienił szyk wypowiadanego zdania. Dla Amerykanów niedokładne złożenie przysięgi uniemożliwiało objęcie stanowiska. Bronisław Komorowski nie złożył przysięgi zgodnej z Konstytucją - lecz merytorycznie - inną. Nikt oficjalnie nie zwrócił na to uwagi. A to także przykład braku poszanowania prawa.
- Czy jest Pan członkiem Prawa i Sprawiedliwości ?
- Nie jestem członkiem PiS, choc należę do Klubu Parlamentarnego PiS, i bardzo sobie cenię możliwość pracy w ramach tego Klubu. Rozmowy nad przystąpieniem Ruchu Katolicko-Narodowego do PiS trwają i mam nadzieję, że zakończą się wkrótce sukcesem. Uważam, że obecnej sytuacji politycznej wszystkie siły niepodległościowe powinny skupić się w PiS.
- Czyli lada dzień możemy się spodziewać, że zasili Pan szeregi PiS i w przyszłych wyborach będzie Pan kandydował z list PiS ?
- Mam nadzieję, że będę członkiem PiS. Jeśli będę kandydował do Sejmu w przyszłych wyborach, to oczywiście z list PiS.
- A propos wyborów, czy wystartuje Pan w wyborach samorządowych, tak jak to miało miejsce w 2002 r. kiedy kandydował Pan na stanowisko Prezydenta Miasta Stołecznego Warszawy? Kampanię zakończył Pan wtedy w pierwszej turze, z poparciem 5849 głosów (1,09%), zajmując 8. miejsce na czternastu kandydatów ?
- Nie, na pewno nie będę kandydował. Na taki wynik w tamtym układzie politycznym nie narzekam. To jeszcze jedno doświadczenie, które pokazało jak nieroztropne jest rozdrabnianie głosów wyborców. W ostatnich wyborach parlamentarnych w Piotrkowskiem zdobyłem poparcie ponad 50 tysięcy wyborców, bo połączyliśmy nasze siły. Zresztą w 2002 roku w drugiej turze, poparłem Lecha Kaczyńskiego i mam nadzieję, że nawet te głosy także przyczyniły się do sukcesu Pana Prezydenta.
- W sierpniu 2006 r. w Telewizji Trwam powiedział Pan o byłych ministrach spraw zagranicznych III RP: „Część tych osób to byli członkowie PZPR, tego sowieckiego namiestnictwa. No i większość spośród nich była w przeszłości agentami sowieckich służb specjalnych.” Czy Pan nadal uważa, że większość spośród byłych ministrów spraw zagranicznych w przeszłości była agentami sowieckich służb specjalnych ?
- To nie jest kwestia opinii, to jest kwestia faktów. Fakty w tej sprawie się nie zmieniły. Dzisiaj mamy tylko o nich pełniejszą wiedzę.
- Jaką wiedzę ?
- Proszę sięgnąć do katalogu IPN, tam jest wykaz osób, które pełniły funkcję ministrów spraw zagranicznych i wskazanie w jakich departamentach SB byli rejestrowani jako współpracownicy SB. Jest też wykładnia Trybunału Konstytucyjnego, który stwierdza, że SB, podobnie jak II Zarząd Sztabu Generalnego, były częścią aparatu sowieckich służb specjalnych. Podtrzymuję swoje słowa, że większość ministrów była zarejestrowana jako współpracownicy SB.
- Byli agentami ?
- SB traktowała ich jako tajnych współpracowników.
- Aneksu do raportu WSI nie zdecydował się opublikować śp. Lech Kaczyński, nie zrobi tego również Bronisław Komorowski. Czy uważa pan, że popełnił w raporcie i aneksie do niego jakieś błędy ?
- Aneks nie został opublikowany przez Lecha Kaczyńskiego ze względu na wykładnię Trybunału Konstytucyjnego, która wymuszała przed publikacją dokonanie bardzo zasadniczych zmian w tekście, a przede wszystkim, zanonimizowanie niektórych nazwisk. A jeśli pyta Pan o błędy w Raporcie czy w Aneksie, to może są tam literówki albo błędnie użyte przecinki… W Raporcie znalazło się kilka pomyłek imienia, przekręcono kilka nazwisk, były też „błędy” zrobione świadomie, dla kamuflażu ze względu na zachowanie bezpieczeństwa szczególnych informacji. Podobna sytuacja mogła się zdarzyć w Aneksie. Ustawa obliguje prezydenta do tego, żeby ujawnił Aneks do raportu WSI, oczywiście uwzględniając ograniczenia nałożone przez Trybunał Konstytucyjny. Tu trzeba wyjaśnić, że nie jest możliwe np. skierowanie Aneksu do oceny innej instytucji (np. SWW czy SKW). Jeżeli prezydent nie zamierza go publikować, to nie ma prawa nikomu go przekazywać. Jeżeli planuje publikację, to sam musi dokonać zmian wskazanych przez TK. W Polsce, niestety mamy do czynienia z „falandyzacją” prawa, czyli z taką interpretacją prawa, która jest wygodna dla rządzących. Choć wszyscy wiedzą, że jest to bezprawie.
- Czyli w dalszym ciągu uważa Pan, że raport WSI i aneks są merytorycznie bez zarzutu ?
- Raport ujawnia, że WSI były zbudowane w oparciu o kadry ukształtowane przez GRU i KGB. Skutki były oczywiste, z jednej strony wciąż powtarzały się te same patologie, z drugiej zaś służba była manipulowana przez Rosjan i podatna na ich wpływy. Ci, którzy bronią WSI i atakują mnie za ich likwidację - bronią wpływów rosyjskich w Polsce. Aneks uszczegóławia ówczesną diagnozę. Oba dokumenty są merytorycznie trafne. Oczywiście, gdybym dzisiaj podejmował to zadanie, niektóre rzeczy bym zmienił, bo wiem więcej na temat mechanizmów ale z pewnością powtórzyłbym zasadnicze ustalenia i tezy, bo są one trafne. Błędem zaś być może było ograniczenie listy współpracowników działających w mediach, w biznesie i w polityce do nazwisk z pierwszych stron gazet. W 2007 roku wydawało się, że zakaz werbowania ludzi z tych kategorii zawodowych będzie naprawdę przestrzegany. Dziś wiem, że jest inaczej. Generalnie uważam, ze Komisja Weryfikacyjna wykonała wielką pracę przygotowując i redagując te dokumenty i likwidując WSI. Raz jeszcze dziękuję tym wszystkim, którzy to zadanie wykonali, a zwłaszcza moim współpracownikom, funkcjonariuszom i żołnierzom. Dzisiaj często są za tę pracę represjonowani. Wdzięczność należy się ówczesnemu prezydentowi, premierowi i parlamentowi, który przyjął ustawy pozwalające na likwidację tego ośrodka rosyjskich wpływów. Mimo trwającej wciąż nagonki i zemsty ze strony ludzi wspierających lobby WSI, była to praca, która dobrze przysłużyła się Ojczyźnie. Sytuacja Polski byłaby dziś nieporównanie gorsza, gdyby ludzie WSI mieli wciąż w swoich rękach instytucjonalny wpływ na Polską Armię oraz tak potężny aparat jakim jest wojskowy wywiad i kontrwywiad. Wiem, ze Prezydent dąży do odbudowy WSI, ale nawet, jeśli ten plan zrealizuje, to będzie to tylko cień dawnej potęgi WSI.
- Jakie cele wyznaczył sobie „Zespół parlamentarny ds. wyjaśnienia przyczyn katastrofy rządowego samolotu Tu-154 w Smoleńsku”, na czele którego Pan stoi ?
- Naszym głównym celem jest wyjaśnienie przyczyn, przebiegu i konsekwencji tragedii smoleńskiej. Po drugie - monitorowanie postępowania wyjaśniającego w tej sprawie i śledztwa. Po trzecie - pomoc rodzinom i pomoc przy uhonorowaniu i zachowaniu pamięci ofiar tej tragedii. A także wyciągnięcie konsekwencji w sferze systemu bezpieczeństwa państwa. Ta katastrofa obnażyła absolutną niewydolność struktur obronnych państwa polskiego. Tak jak struktury oligarchiczne, mafijne czynią naszą demokrację pozorną i papierową, tak takie sytuacje jak katastrofa smoleńska, pokazują, iż Polska nie jest przygotowana na sprostanie rzeczywistym zagrożeniom.
- Czy Pan stojąc na czele Zespołu Parlamentarnego uważa, że rząd, Prokuratura Wojskowa i wszystkie służby odpowiedzialne za wyjaśnienie przyczyn tej tragedii w niewystarczający sposób próbują dojść do prawdy ?
- Sytuacja wygląda tak, że ministrowie tego rządu publicznie twierdzą, że wyjaśnienie tej katastrofy jest niemożliwe bez otrzymania dokumentów od strony rosyjskiej. Równocześnie zaś oświadczają, że strona rosyjska najważniejszych dla śledztwa dokumentów im nie dostarcza. Ci sami ludzie od czterech miesięcy odrzucają nasze wnioski, żeby przejąć przynajmniej część tego postępowania. Zgodnie z Konwencją z Chicago Polska może zwrócić się o przejęcie całości lub części postępowania, a państwo, do którego się zwróci ma obowiązek uczynić wszystko, żeby ułatwić takie działanie. Więc jak należy ocenić taką postawę ?
Większość rządowa w Komisji Sprawiedliwości odrzuciła złożony przez mnie wniosek w tej sprawie, podobnie został odrzucony wniosek posła Mularczyka, żeby powołać choćby podkomisję, która by monitorowała to postępowanie. Więc jak mogę interpretować stanowisko strony rządowej? Czy mam przypomnieć obietnice premiera Tuska z przed czterech miesięcy o możliwości wysłania na miejsce katastrofy w Smoleńsku polskich archeologów? Oświadczenie pana Edmunda Klicha złożone jednego dnia wieczorem przeczą temu, co mówił rano. Pan prokurator Parulski trzykrotnie kopiuje zapisy z czarnych skrzynek i za każdym razem zapewnia nas, że kopie są całościowe i absolutnie wierne w stosunku do oryginału. Jego oświadczenia potwierdzają towarzyszący mu eksperci. A potem trzeba kopiować raz jeszcze… Czy to nie jest lekceważenie własnych obowiązków, państwa i jego obywateli? Tak właśnie było prowadzone śledztwo w sprawie porwania Krzysztofa Olewnika i przez lata władze i media to aprobowały. Katastrofa smoleńska jest tragedią narodową ale rząd i koalicja ze strachu przed odpowiedzialnością nie chcą spojrzeć prawdzie w oczy licząc, że, jakoś to będzie. A media taką postawę akceptują. Jedynie „Nasz Dziennik”, „Radio Maryja”, „Telewizja Trwam” i „Gazeta Polska” próbują dochodzić prawdy. Do czasu powstania Zespołu Smoleńskiego nikt w Sejmie nie chciał zająć się sprawą katastrofy. Na posiedzeniu Komisji Obrony Narodowej, której przewodniczył poseł Wziątek nie pozwolono nawet zadawać pytań na temat katastrofy. Dopiero powstanie Zespołu przynajmniej werbalnie zmieniło sytuację. Ale nadal większość sejmowa koncentruje swoją uwagę na utrudnianiu pracy naszemu Zespołowi. Dlaczego rząd publicznie odmawia współpracy przy wyjaśnieniu przyczyn tej tragedii? Od 10 kwietnia rząd Tuska, kluczy, zachowuje się tak, jakby nie chciał, by sprawa katastrofy została jak najszybciej wyjaśniona.
- Czy działania Prokuratury Wojskowej i komisji, na czele której stoi minister MSWiA są niewystarczające ?
- Problem z komisją Pana Millera jest wielostronny, ponieważ powołanie Pana Ministra Millera na to stanowisko odbyło się ze złamaniem prawa. Może to negatywnie rzutować na całe jego ustalenia. Wskazywał na ten fakt poseł Polaczek. Jest niedopuszczalne, by na czele takiej komisji stał minister nadzorujący BOR , bo działania BOR są jednym z najistotniejszych przedmiotów tego postępowania. W państwie prawa taki przypadek nie mógłby się wydarzyć. Ale członkowie rządu pana Tuska uważają , że wszystko jest w porządku. Pamiętam oświadczenie pana Millera, że tym się różni jego Komisja od prokuratury, że chce dojść do prawdy. Cóż za oskarżenie pod adresem prokuratury! Tymczasem Prokurator Generalny wykazuje w tej sprawie wiele dobrej woli.
- Ale Prokurator Seremet nie spotka się z Pańskim zespołem.
- Mam nadzieję, że będzie inaczej. Zespół, na czele którego stoję, będzie chciał się spotkać z Panem Premierem Tuskiem, Ministrem Arabskim, Ministrem Klichem, Ministrem Sikorskim, Ministrem Millerem a przede wszystkim - wieloma urzędnikami niższego szczebla, którzy realizowali ich polecenia. Wkrótce zostaną wysłane do tych osób wnioski w sprawie spotkania. Mam nadzieję, że 1 parlamentarzystów nie zostanie zignorowana przez Pana Premiera, ministrów i tak ważnych urzędników. Każdy senator i poseł ma ustawowo zagwarantowane prawo uzyskania informacji od wszystkich urzędników państwowych, łącznie z premierem.. Obawiam się także, że Prokuratura Wojskowa nie radzi sobie ze sprawą śledztwa. Nigdy zresztą nie prowadziła takich wielkich, wielowątkowych postępowań. Byłoby chyba lepiej gdyby tę sprawę przejęła prokuratura powszechna.
- Co udało się ustalić Pańskiemu zespołowi ?
- Zgromadziliśmy wielotysięczny zbiór dokumentów i ustaliliśmy, że :
Po pierwsze : przez ponad 4 miesiące od 10 kwietnia ani Rada Ministrów, ani Prezes Rady Ministrów nie przekazali pełnej, rzetelnej informacji, która by uwzględniała bieżący stan rzeczy po tej tragedii.
Po drugie : rząd Pana Tuska nie podjął propozycji pana prezydenta Miedwiediewa o prowadzenie wspólnego śledztwa, co skutkuje potencjalnym zagrożeniem utraty dowodów. Uniemożliwia postępowanie ale i śledztwo, bo śledztwo jest uzależnione od postępowania wyjaśniającego.
Po trzecie : za organizację wizyty i bezpieczeństwo Prezydenta Kaczyńskiego w Katyniu w dniu 10 kwietnia odpowiedzialny był rząd pana Tuska, a w szczególności ministrowie: Arabski, Miller, Sikorski i Klich. Formalnie rząd Premiera Tuska wyznaczył do organizowania uroczystości Katyńskich śp. Ministra Andrzeja Przewoźnika jeszcze na początku stycznia 2010 r. , ale sprawa organizacji wyjazdu Pana Prezydenta została z tych kompetencji wyjęta i była realizowana bezpośrednio przez MSZ i Ministra Arabskiego.
Po czwarte : uroczystości, w której udział wziąć miał Pan Prezydent Kaczyński przeciwstawiono uroczystości w dniu 7 kwietnia 2010 roku, w której uczestniczył Pan Premier Tusk. Fakt osobnego spotkania i dwóch delegacji był jednym z istotnych elementów, które skutkowały tą straszną katastrofą.
Po piąte : zarządzenie Ministra MON regulujące loty VIP-ów wskazuje na szczególną odpowiedzialność i nadzór nad lotem VIP-ów Ministra Tomasza Arabskiego i Ministra Bogdana Klicha - normuje to decyzja nr 184 Ministra Klicha z 9 czerwca 2009 roku wprowadzająca Instrukcję HEAD. Ważne jest też to, że Minister Klich zrezygnował z zamówienia wskazanych przez ś.p. Ministra Szczygłę bezpiecznych samolotów dla najważniejszych osób w państwie. Mimo, iż otrzymał komplet dokumentów pozwalających na taki zakup. Na skutek jego działań Polska do dzisiaj nie dysponuje bezpieczną flotą do przewożenia VIP-ów. Jednocześnie Minister Klich w lutym 2010 roku stwierdził w decyzji nr 40, że 36. specjalny pułk lotnictwa transportowego nie gwarantuje bezpieczeństwa lotu najwyższym dostojnikom państwowym. Tłumaczył później, iż chodziło o zbyt małą ilość samolotów. To właśnie brak dodatkowych maszyn sprawil, że cała delegacja została skoncentrowana w jednym samolocie.
- Czy - według Pana - Tu-154 był od strony technicznej przygotowany do lotu ?
- Istnieją w tej sprawie daleko idące wątpliwości. Blisko pół roku wcześniej samolot był remontowany w zakładach Olega Deripaska. Minister Klich powierzył remont spółce MAW Telecom , która zleciła to zakładom Deripaski w Samarze. Było to odstępstwem od dotychczasowej reguły , bo samoloty te były zawsze remontowane na Wnukowie.
- Dlaczego doszło do tego odstępstwa ?
- Nie wiem. Wiem, że doszło do niego, a później, już po remoncie wykryto jeszcze jedenaście usterek. Okazało się , że przed samym wylotem technicy z Samary naprawiali autopilota w TU 154 M. Dziwię się dlaczego prokuratura tak opieszale zajmuje się faktem złego przygotowaniem tej wizyty w Polsce, bo to są dokumenty jawne i dostępne. Na ich podstawie ustaliliśmy, iż trzykrotnie odwoływano komisję specjalną, której wylot do Smoleńska miał być zorganizowany na skutek interwencji kancelarii Pana Prezydenta Kaczyńskiego. Chodziło o to, by sprawdzić informacje na temat złego przygotowania lotniska w Smoleńsku. Trzykrotnie MSZ odwoływał wizytę i ostatecznie, gdy do niej doszło 24 marca, członków komisji nie wpuszczono na lotnisko w Smoleńsku.. Zaniedbano też podstawienia drugiego samolotu do czego zobowiązywała Instrukcja HEAD. Zlekceważono fakt kolizji samolotu z ptakiem, podczas lotu 8 kwietnia 2010 r. Nie zapewniono 10 kwietnia stałego monitoringu lotu. Takich skandalicznych zaniedbań było więcej. Nawet szef BOR nie znał składu delegacji lecącej TU 154M. Tymczasem Minister Klich sam wydał najwyższemu dowództwu Armii polecenie wspólnego udania się z Prezydentem do Smoleńska.
W drugiej części wywiadu dla Onet.pl Antoni Macierewicz powie, że za kompletny brak zabezpieczenia wizyty śp. Lecha Kaczyńskiego odpowiedzialni są Premier Tusk oraz Ministrowie : Arabski, Klich, Sikorski i Miller. Wersja zamachu jest słusznie badana - nie można wykluczyć zmowy. Lech Kaczyński jest najwybitniejszym świeckim przywódcą Polski i prezydentem RP od czasu Romana Dmowskiego i Józefa Piłsudskiego. Za tak wypełnioną prezydenturę Lechowi Kaczyńskiemu należy się pomnik. Krzyż pod Pałacem Prezydenckim jest najlepszym pomnikiem tragedii smoleńskiej i jeśli ma stanąć pomnik w tym miejscu – ten krzyż powinien być jego częścią. Przeciwnicy krzyża dokładnie naśladują metody i działania Urbana.
Koniec części pierwszej.
Jacek Nizinkiewicz
onet.pl, 22-08-2010.
0 komentarz(y):
Prześlij komentarz